piątek, 3 września 2021

Dlaczego jeleń nie ma rogów

 Często słyszę mniej więcej takie słowa: "O - jaki jeleń! A jakie ma rogi!". Ech... Z tymi rogami to nie tak jest zupełnie. Rogi są wytworem naskórka - nie są ukrwione, podobnie jak paznokcie u ludzi czy włosy, i - co ważne - rogi są w środku puste. Ma je bydło domowe - krowa, byk, koza. 

Poroże natomiast jest wytworem tkanki kostnej, jest w środku pełne, jest zrzucane raz do roku i na głowie przedstawiciela noszącego je - odrasta. Jeleń czy sarna mają POROŻE.

Przyznać trzeba, że w XIX wieku poroże nazywano rogami - świadczą o tym liczne przykłady z literatury z tamtych lat:

Rogi jelenia są kościowate, podczas ucieczki opuszcza je po nad grzbiet i w tenczas z tym są prawie równoległe; w boju wystawia je naprzód, podobnie jak bydło rogate (W. Mylke, Myślistwo krajowe, 1843 r., str. 100).

Wiktor Kozłowski - autor pierwszego słownika języka łowieckiego z XIX wieku podaje dodatkowe objaśnienia do rogów, czyli poroża (w tym wypadku jelenia): Mleczne rogi – tak nazywają nowo odrastające u jelenia rogi aż do czasu ich oczyszczenia, czyli wycierania mchu.


Zdjęcie pochodzi stąd: https://dziendobry.tvn.pl/newsy/wypadek-w-bielsku-bialej-jelen-wpadl-na-maske-samochodu-nauki-jazdy-da306251

 Ciekawe, że po dziś dzień pozostało aktualne określenie walki byków jako „rogowanie”, byka pokonanego czy wręcz zabitego przez rywala nazywa się „zrogowanym” – wszystko to pochodne dawnego terminu „rogi”.
No a mężczyznę zdradzanego w języku potocznym nazywa się "rogaczem". 
Jak widać, słowo "rogi" i jego pochodne funkcjonują sobie w języku polskim w sposób luźny, nie mylmy jednak poroża z rogami.

Miłego dnia!

Joanna






wtorek, 20 kwietnia 2021

O młodych zającach i ich nazwach

 Zając jest wdzięcznym tematem - ładne zwierzątko, płochliwe, ale urocze.

W polskim języku łowieckim młode nazywane są kociakami. Są jeszcze marczaki - to młode zające urodzone w marcu, wrześniaki lub nazimki - to zajączki urodzone jesienią. 

A słowem żak określa się młodego, niedoświadczonego zająca. 

W języku rosyjskim jest znacznie więcej określeń zajęcy ze względu na ich wiek:

гречишник [grieczisznik] ‘zając urodzony w czasie kwitnienia gryki, czyli w czerwcu’ ;

колосовик (травник) [kołosowik, trawnik] – ‘zając, urodzony latem, w czasie koszenia zbóż’ ;

мартовик / настовик / яровик [martowik, nastowik, jarowik] – ‘zając urodzony w marcu’;

снытник [snytnik] ‘młody zając urodzony w kwietniu’;

ярыш / листопадник [jarysz, listopadnik] – ‘zając urodzony najpóźniej, często w listopadzie.


Jak widać, w polskim języku łowieckim nazywane są młode pierwszego i ostatniego miotu (marczak, wrześniak / nazimek), podczas gdy w rosyjskim języku łowieckim nazwy młodych nawiązują do każdego miotu (гречишник, колосовик (травник), мартовик / настовик / яровик, снытник, ярыш / листопадник). Związane jest to prawdopodobnie z występowaniem w Rosji różnych stref klimatycznych – gdy w jednej strefie są już гречишники w innej oczekuje się мартовиков

Ot, takie zjawisko językowe związane z przyrodą i strefami klimatycznymi. Tak rzeczywistość wpływa na język.


Pozdrawiam serdecznie!

Joanna



czwartek, 21 stycznia 2021

Jak to jest z wilkiem w Rosji

 Ano właśnie. W Polsce to wiemy - wilki są. Mają swoje nazewnictwo w języku łowieckim. On - to basior. Ona - wadera. To ludzie wiedzą. A w Rosji nie ma basiora czy wadery! I czemu?


Zdjęcie pochodzi stąd: https://pl.wikipedia.org/wiki/Wilk_szary

Pamiętam, jak oglądaliśmy z mężem film "Przetrwanie" z Liamem Neesonem w roli głównej. O filmie można poczytać tu: Przetrwanie . W filmie tym główny bohater zmaga się z wilkami na Alasce. Wilki były zrobione z pomocą techniki komputerowej - to było widać, i - co nas bardzo śmieszyło - były wielkości cielaka! Śmialiśmy się, że niby to Amerykanie jak już coś pokażą, ha ha, że chyba nigdy wilka nie widzieli, ha ha.
I tak myślałabym długo, gdyby nie to, że zaczęłam przygotowywać się do artykułu o terminologii dotyczącej wilka. I wtedy poczytałam sobie o wilkach w Rosji. Okazuje się, że w Rosji żyje trzydzieści dwa gatunki wilka. Różnią się między sobą zarówno rozmiarami, jak i owłosieniem. Waga ich waha się od 10 kg w przypadku wilka arabskiego, do 92 kg – tyle mogą ważyć wilki żyjące na Syberii. Przestało już być dla mnie śmiesznym to, że Amerykanie pokazali w filmie wilki wielkości cielaków...

Wilk leśny ma szaro-burą szatę, tundrowy – jasną, prawie białą; pustynny – szaro-rudą. Wilki żyjące w górach mają szatę w kolorze ochry. 

I tak terminologia dotycząca wilka w języku łowieckim wygląda tak:

basiorволк [volk] (wilk);

waderaволчица / волчиха [volchica / volchiha] (wilczyca);

wilczętaволчата [volchiata] (wilczęta)

Dlaczego zatem nie ma nazw fachowych w rosyjskim języku łowieckim? Wydaje się, że powodem może tu być fakt, że posiadając tak znaczną liczbę gatunków wilka, Rosjanie nie potrzebują nadawać nazw im niepotrzebnych. Kierują się podejściem praktycznym i przez to nadali te nazwy, które sprawdzają się w ich gospodarce łowieckiej - ale o nich napiszę innym razem. 


Dziękuję za odwiedziny i życzę miłego wieczoru!


Asia



środa, 30 grudnia 2020

Zając w przysłowiach i frazeologizmach

 Zając występuje w wielu znanych polskich przysłowiach. Ot, chociażby to:

„Wyrwał się jak filip z konopi” - nie każdy wie, że przysłowie to ma swoje korzenie w języku łowieckim.  Filip - to regionalna dawna nazwa zająca. Używana była głównie we wschodniej i północno-wschodniej części Polski. Co oznacza to przysłowie? Raczej każdy Polak wie - tak  mówi się o kimś, kto wyskoczy, ale nie dosłownie, lecz raczej w przenośni – wyskoczy z wypowiedzią niestosowną, nie na miejscu, bądź nie nawiązującą tematem do tematu wiodącego rozmowy. Ale skąd się wzięło? Dlaczego właśnie z konopi?

Otóż dawniej na zające polowano z psami. Psy szczuły zająca, nieraz go dopadały. Gdy ten wskoczył w konopie, ich zapach był na tyle mylący dla wyjątkowo przecież czułych nosów psów tropiących czy gończych, że zniewalał psy i omamiał je. Zając korzystał z tego i jak mógł najszybciej wyskakiwał z pola konopi.

Jest też sporo określeń, powiedzeń związanych z zającem: „Czujny jak zając”,  „Wąs na łokieć a serce jak u zająca”  określenie kogoś, kto jest pokaźnych rozmiarów, a lękliwy; „Śpi jak zając z otwartymi oczami”,  „Skromny jak zając w kapuście”

Wiele przysłów nawiązuje do tego, jak trudno jest upolować zająca:

„Wilka potkać szczęście, kiedy nie ukąsi, a zająca nieszczęście, kiedy się nie uszczuje” „Zając w drodze, nieszczęście” - nieszczęście, bo wiadomo, że będzie trudno go złapać. 

W języku rosyjskim też są przysłowia z zającem:

 „Пока зайца убьют, вола съедят“ – "Zanim upolują zająca, zjedzą wołu" (o tym, jak trudno jest upolować zająca).

 „Зайца на барабан не выманишь“ – "Zająca nie zwabisz bębnem" (o tym, jak trudno jest upolować zająca, biorąc pod uwagę fakt, że zajęcy nie wabi się).
 

„У зайца своя путевка – где борозда, там и днёвка“ – „Zając ma swoją zasadę przebywania – gdzie brózda tam schronienie dzienne“.


A czy wiadomo, co oznacza powiedzenie: "Złapać zająca?"




 


Jako że w swoich skromnych zbiorach nie posiadam fotografii zająca, wstawiam zdjęcia traw - tam również możemy spotkać to miłe zwierzątko.

Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za miłe komentarze! Bardzo się cieszę, że tematyka ta wywołuje zainteresowanie.

Życzę miłego wieczoru!

Joanna

 


środa, 2 grudnia 2020

O kociakach, gachach i graczach

 Zając - stworzenie boże małe, miłe, stosunkowo szybkie i płochliwe. Widujemy je w polach, jak pomykają (biegną), kicają, kipią (sadzą na oślep). Ładny jest.


Zdjęcie pochodzi ze strony: http://dzikiesudety.blogspot.com/2014/01/sudeckie-zwierzeta-zajac-szarak.html (na tym blogu można przeczytać o zającu - jest tam wiele cennych informacji).

W polskim języku łowieckim jest sporo określeń odnoszących się do zająca. Dziś chciałabym krótko przedstawić trzy: kociaka, gacha i gracza.

Mianem kociak myśliwi określają małego zajączka. 

Gach w języku polskim jest pogardliwym określeniem kochanka, szczególnie kochanka mężatki. W języku łowieckim jego określenie nie ma niczego wspólnego z kochankiem - to po prostu samiec zająca!  

Gracz - to doświadczony zając, umiejący wyprowadzić w pole przeciwnika, umiejący uniknąć zagrożenia w sprytny sposób. Z "graczem" z języka ogólnego ma jednak wiele wspólnego, bo czy  to nie umiejętny doświadczony gracz wygrywa partię pokera czy innej gry? W rosyjskim języku łowieckim na takiego zająca mówi się profesor. Taka nazwa została mu nadana z uwagi na doświadczenie, bo czy można powiedzieć, że profesor, to ktoś, kto wyprowadza w pole przeciwnika?

Takie to rozważania językowe mam przy popołudniowej herbatce. 

Zające spotykamy często, chodząc z mężem po polach. Jest ich całkiem sporo w naszym rejonie, są dorodne (skromne - znów określenie mające odwrotne znaczenie; skromny znaczy "tłusty", "dorodny" w języku łowieckim).

A ile ciekawych znaczeń zająca niosą przysłowia łowieckie! O tym jednak innym razem. 


Miłego popołudnia!

Joanna




niedziela, 29 listopada 2020

Pies myśliwski

 


Na zdjęciu pies św. Huberta o imieniu Magnum - to pies naszych przyjaciół, oraz nasza Luna - alpejski gończy krótkonożny.

Pies ma uregulowaną rolę w łowiectwie, co bardzo silnie odzwierciedla się w języku łowieckim.
Ma stop, kufę, truflę, fafle, kłąb, słabiznę czy trąbę. Może donosić, głosić, bobrować
 Pies wykazuje różnorodny charakter. Mamy tu i bałamuta (ten, który gubi trop), i grabarza (pies zakopujący odnalezioną zwierzynę), i zabawcę (pies, który nie mogąc odnaleźć tropu, głosi w jednym miejscu). Mamy psa ciętego, ostrego, ułożonego itd. 
W XIX wieku wachlarz określeń charakteru psa był o wiele szerszy. Mówiono wówczas o chciwym psie (ten, który „ochotnie zwierza goni”), cofnym (który daje się łatwo odwołać), dowodnym (który na czele innych goni), czujnym (ten, który za zwierzem tropem dobrze goni), donośnym (kiedy ma głos mocniejszy od innych) i in.  



Jak zaczęła się moja przygoda badawcza

 Mam na imię Joanna. Jestem językoznawcą, rusycystą. Kilka lat temu nastąpił przełom w moich zainteresowaniach naukowych.

Prowadziłam przez pięć lat badania nad efektywnością pisania twórczego. Niestety, badania przyniosły wyniki, jakich można się było spodziewać... Nic nadzwyczajnego, ot - zwykłe wnioski, którymi świata nie zawojowałabym... Załamałam się... Nastąpił zastój, żadna myśl nowatorska nie pojawiała się w mojej głowie... A prowadzenie badań naukowych było konieczne w mojej pracy.

Pewnego dnia ja, mąż i dzieci zostaliśmy zaproszeni przez znajomego na piknik rodzinny organizowany w Kole Łowieckim "Bażant" w Czudcu. Ile tam było radości! I zabawy dla dzieci, i jadło doskonałe, i ludzie mili i chętni do rozmów. Siedzieliśmy przy ognisku i rozmawialiśmy. I wówczas usłyszałam ich "kod" - słowa znane mi, ale niosące inne znaczenie: biegi, badyle, wieniec. Zapytałam: "Czy Wy macie swój język?" Odpowiedzieli, że tak. I wtedy zrozumiałam, co będę badać :)

Tak się zaczęło. Badam polski i rosyjski język łowiecki. Przygoda ta zaprowadziła mnie do lasów, kniei, leśnych ostępów. Poznałam naprawdę życzliwych ludzi, gotowych wyjaśniać mi wszystko, co dla mnie było nowe i nieznane. 

Przygoda ta trwa. Wciąga mnie niesamowicie.




Dlaczego jeleń nie ma rogów

 Często słyszę mniej więcej takie słowa: "O - jaki jeleń! A jakie ma rogi!". Ech... Z tymi rogami to nie tak jest zupełnie. Rogi s...